Strony

środa, 18 grudnia 2013

Piernik czekoladowy z orzechami laskowymi i migdałami

   Święta zbliżają się wielkimi krokami, więc czas aby w domu też zapachniało świątecznie. Choinka już ubrana, więc teraz czas na zapach piernika w domu. Ten piernik jest mojego autorstwa, a przygotowałam go dla dzieci do przedszkola na poczęstunek po jasełkach.


Składniki:
4 jajka
120 g cukru
140 g mąki tortowej
50 g zmielonych migdałów
50 g zmielonych orzechów laskowych
1 łyżeczka kakao
75 g gorzkiej czekolady
1 opakowanie przyprawy do piernika
1/2 łyżeczki sody
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
100 g masła
100 g miodu
Opcjonalnie można dodać rodzynki.

Polewa:
3 łyżki masła
4 łyżki cukru
4 łyżki kakao
7 łyżek śmietany kremówki

   Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
   Masło z miodem rozpuścić i odstawić do wystygnięcia. Białka oddzielić od żółtek i ubić na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodawać cukier i nadal ubijać. Do sztywnej piany dodawać po jednym żółtku, nadal ubijając.
   Mąkę z proszkiem, sodą i kakao przesiać, dodać startą na tarce czekoladę, przyprawę do piernika, zmielone orzechy i migdały, wszystko dokładnie wymieszać, następnie wsypać wszystkie suche składniki do masy jajecznej i delikatnie wymieszać. Na koniec dodać przestudzone masło z miodem i dokładnie wszystko wymieszać. Przełożyć ciasto do keksówki i piec w piekarniku nagrzanym do 175° C przez około 40 minut lub to suchego patyczka. Studzić na kratce.
   W garnuszku rozpuścić masło, dodać cukier, przesiane kakao i śmietanę. Wszystko zagotować, ale tylko przez chwilę. Delikatnie przestudzić. Polewa gęstnieje stygnąc, więc polać ciasto jeszcze w miarę ciepłą polewą, ale na tyle gęstą aby nie spłynęła od razu z całego ciasta.

 
 Smacznego.

czwartek, 5 grudnia 2013

Rogale marcińskie

   Po długiej nieobecności wracam do Was z przepisem na pyszne rogale marcińskie z nadzieniem z białego maku, które tradycyjnie wypieka się w Poznaniu z okazji dnia św. Marcina.
   Przygotowanie ich zajmuje dużo czasu, ale efekt jest wart każdej minuty im poświęconej. Ciasto jest wilgotne, lekkie i bardzo maślane, a nadzienie słodkie i aromatyczne. Muszę powiedzieć, że nam smakowały najlepiej następnego dnia po upieczeniu. Z przepisu wychodzi 12 dużych rogali, a znalazłam go na tej stronie.


Ciasto półfrancuskie:
3,5 szklanki mąki pszennej
12 g suchych drożdży
225 g masła w temperaturze pokojowej (z tego odjąć i rozpuścić 2 łyżki)
1 szklanka ciepłego mleka
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
1 jajko
3 łyżki cukru
szczypta soli

Nadzienie z białego maku
300 g białego maku
100 g masy marcepanowej
100 g orzechów włoskich
100 g rodzynek
2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
3/4 szklanki cukru pudru
100 g zblanszowanych migdałów (mogą być w płatkach)
2 łyżki gęstej śmietany 18%
3 drobno pokruszone biszkopty (lub ewentualnie 1 łyżka bułki tartej)

   Przygotowanie ciasta
   Mąkę wymieszać z drożdżami, dodać pozostałe składniki oprócz masła. Wyrobić, do połączenia się składników, a następnie dodać dwie łyżki rozpuszczonego masła. Jeszcze krótko wyrobić. Ciasto uformować w prostokąt (powinno być lepiące), dokładnie owinąć folią spożywczą i odstawić do lodówki na godzinę, aby dobrze się schłodziło.
   Po godzinie wyjąć ciasto i rozwałkować je na prostokąt o wymiarach około 30 x 15cm (30cm - boki, 15 cm góra i dół). Pozostałe masło rozsmarować na całym cieście tak, aby zostawić jedynie około 0,5 cm marginesy. Następnie złożyć ciasto tak aby tworzyło trzy warstwy (1/3 ciasta z dołu do góry, a następnie górną część w dół, tak aby przykryła resztę złożonego ciasta). Brzegi dobrze skleić i delikatnie rozwałkować ciasto na prostokąt o wymiarach 25 x 17 cm. Ponownie złożyć w ten sam sposób, szczelnie zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na około 45 minut.
   Cały proces wałkowania i składania trzeba powtórzyć 3 razy, a na koniec ciasto zawinięte w folię należy pozostawić na całą noc w lodówce. Ciasto wyjąć minimum 20 minut przed przygotowaniem rogali.

Przygotowanie nadzienia
   Mak zalać gorącą wodą i chwilę pogotować (około 15 minut) na małym ogniu, a następnie odcedzić. Orzechy włoskie sparzyć i również odcedzić. Mak, orzechy i migdały zmielić dwa razy w maszynce na małych oczkach.
   Cukier puder rozetrzeć z masą marcepanową, następnie dodać zmielony mak, skórkę pomarańczową i rodzynki, które wcześniej też można sparzyć i odcedzić. Dodać pokruszone biszkopty i wszystko dokładnie wymieszać. Na koniec dodać tyle śmietany, aby nasza masa była plastyczna.

Rogale
   Ciasto (wcześniej wyjęte z lodówki) rozwałkować na prostokąt o wymiarach 65 x 34 cm i wyciąć z niego 12 trójkątów o wąskiej podstawie i długich bokach. Na każdym trójkącie rozłożyć równomiernie całą masę makowo - marcepanową, zostawiając małe marginesy na każdym boku. Każdy rogal zwinąć zaczynając od podstawy trójkąta w stronę wierzchołka. Gotowe rogale pozostawić do wyrośnięcia minimum 40 minut.
   Przed włożeniem do piekarnika rogale posmarować jajkiem wymieszanym z kilkoma łyżkami mleka. Piec w temperaturze 180°C przez 20 - 30 minut, do uzyskania złotego koloru. Studzić na kratce. Na koniec oblać lukrem i posypać płatkami migdałowymi lub posiekanymi orzechami.



   Smacznego.

niedziela, 29 września 2013

Babeczki waniliowe z kremem Advocat

   Już pożegnałam się z nadzieją, że na swoje urodziny będę miała nową kuchnię. Przyjdzie mi na nią poczekać następne 3 tygodnie :( . Na szczęście mam w zanadrzu jeszcze kilka przepisów na słodkości, które zrobiłam w ciągu kilku ostatnich miesięcy, a nigdy wcześniej nie umieściłam ich na blogu.
   Dzisiejsze babeczki są z kremem w dwóch wersjach: tradycyjny i czekoladowy advocat. Przepis na babeczki pochodzi z tej strony.


Babeczki waniliowe (około 15 sztuk)
220 g masła
160 g drobnego cukru
4 jajka
220 g mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
ekstrakt waniliowy

   Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
   Masło razem z cukrem utrzeć na puszystą, białą masę. Następnie stopniowo dodawać po jednym jajku dalej ucierając. Na koniec dodać ekstrakt waniliowy i dokładnie zmiksować.
   Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia. Przesiać do 'mokrej' masy i delikatnie wymieszać szpatułką.
   Przygotować około 15 papilotek, włożyć je do formy na muffinki. Ciasto rozłożyć równomiernie do papilotek, tak aby nie przekraczało 2/3 wysokości papilotki.
   Piec w temperaturze 180ºC przez około 20 minut lub do suchego patyczka. Po upieczeniu babeczki studzić w papilotkach na kratce.



Krem Advocat
250 ml śmietany 36%
200 g serka mascarpone
150 ml ajerkoniaku
0,5 szklanki cukru pudru
3 łyżeczki żelatyny
Opcjonalnie:
1 czubata łyżeczka kakao
1 łyżka mleka

   Żelatynę namoczyć w małej ilości zimnej wody i odstawić na kilka minut do spęcznienia, następnie rozpuścić ją w minimalnej ilości gorącej wody. Odstawić aż wystygnie.
   Śmietanę, serek mascarpone i cukier puder ubić na sztywny krem, a następnie powoli cienką strużką dodawać ajerkoniak ciągle ubijając.
   Aby zrobić czekoladową wersję należy rozpuścić kakao w mleku, a następnie dodać je do kremu i delikatnie wymieszać.
   2 - 3 łyżki kremu wymieszać z wystudzoną, ale ciągle płynną żelatyną. Następnie dodać wszystko do pozostałego kremu i wymieszać dokładnie szpatułką. Odstawić krem do lodówki na około godzinę.
   Wystudzone babeczki dekorować kremem używając rękawa cukierniczego i tylki (u mnie tylka Wilton 1M). Włożyć ponownie na chwilę do lodówki.
   Smacznego :)




poniedziałek, 23 września 2013

Krem Advocat

   Znalazłam dziś w aparacie kilka zdjęć słodkości, które przygotowałam jakiś czas temu, a nigdy nie umieściłam na blogu, więc mimo braku kuchni mogę coś tu dodać  :)
   Od jakiegoś czasu wszystkie kremy, które robię są na bazie bitej śmietany i sera mascarpone. Muszę przyznać, że w tej chwili to mój ulubiony rodzaj kremu. Bardzo smaczny, o lekkiej konsystencji i niezwykle łatwy i szybki w przygotowaniu. Dziś o smaku ajerkoniaku, z wiadomych przyczyn nie dla dzieci. :)


500 ml śmietany 36%
250 g serka mascarpone
250 ml ajerkoniaku
1 szklanka cukru pudru
5 łyżeczek żelatyny

   Żelatynę namoczyć w małej ilości zimnej wody i odstawić na kilka minut do spęcznienia, następnie rozpuścić całą żelatynę w kilku łyżkach gorącej wody. Odstawić aż wystygnie.
   Śmietanę, mascarpone i cukier puder ubić na sztywny krem, a następnie powoli cienką strużką dodawać ajerkoniak ciągle ubijając.
   2 - 3 łyżki kremu wymieszać z wystudzoną, ale ciągle płynną żelatyną. Następnie dodać wszystko do pozostałego kremu i wymieszać dokładnie i delikatnie szpatułką. Odstawić krem do lodówki na około godzinę.
  Gotowym kremem można przekładać torty, zdobić babeczki lub wypełniać waflowe rurki.
   Smacznego :)

poniedziałek, 16 września 2013

Przerwa

   Drodzy czytelnicy,  moja przerwa w blogowaniu niestety musi się przedłużyć. Z wakacji co prawda już wróciłam, ale obecnie jestem bez kuchni. Dosłownie. W mojej kuchni nie ma nawet podłogi w tej chwili, a nowe meble i sprzęty mają przyjechać za jakieś 3-4 tygodnie, oczywiście jeśli nie będzie poślizgu :( 
   Trzymajcie kciuki, bo moje urodziny wypadają "na styk" z instalacją nowej kuchni, a jak tu świętować urodziny bez tortu?!
    
   

czwartek, 15 sierpnia 2013

Pleśniak

   Pleśniak to jedno z moich ulubionych ciast. Na półkruchym spodzie, koniecznie z dżemem z czarnej porzeczki (bo jakoś z innymi dżemami już mi tak nie smakuje) i lekką bezą na wierzchu. Jak dla mnie to pychota! :)
   No i oczywiście jeśli mój brat  mówi, że wyszło bardzo dobre, znaczy, że naprawdę warto jest umieścić je na blogu.  :)


Składniki:
5 jajek
200g zimnego masła
3 szklanki mąki pszennej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1,5 łyżki kwaśnej śmietany
3 płaskie łyżki drobnego cukru
3/4 szklanki cukru pudru
Szczypta soli
2 łyżeczki kakao
Słoik konfitury z czarnej porzeczki lub gęstego dżemu

   Mąkę wymieszać z dwiema łyżkami cukru, szczyptą soli, proszkiem do pieczenia. Następnie dodać zimne masło i posiekać wszystko razem. Dodać żółtka i śmietanę. Szybko zagnieść ciasto.
   1/4 ciasta zawinąć w folię spożywczą i odłożyć do zamrażarki do stwardnienia. Resztę ciasta podzielić na dwie części, jedną uformować w kulę, zawinąć w folię i odłożyć do zamrażarki, a do drugiej dodać kakao i dokładnie zagnieść. Również uformować kulę, zawinąć w folię i zostawić w zamrażarce do stwardnienia (około pół godziny).
   Przygotować blachę wyłożoną papierem do pieczenia (u mnie 28x24 cm)
   Białka ubić na sztywno, a pod koniec ubijania dodać stopniowo cukier puder.
   Z zamrażarki wyjąć dużą kulę jasnego ciasta i zetrzeć na grubych oczkach tarki na dno blachy, powtórzyć czynność z kulą ciasta z dodatkiem kakao. Następnie na ciasto wyłożyć grubą warstwą konfiturę z czarnej porzeczki. Na nią wyłożyć pianę z białek. Na koniec najmniejszą kulę ciasta zetrzeć na tarce na wierzch piany.
   Ciasto piec w temperaturze 180ºC przez 40 minut. Następnie wyjąć z piekarnika i studzić w blaszce.
   Smacznego :)


sobota, 10 sierpnia 2013

Malinowo - jeżynowy sernik na zimno

   Ciągle mamy piękne lato, więc dziś przepis na pyszne ciasto bez pieczenia. W sklepach owoców dostatek, przez co nie mogłam się zdecydować co wybrać maliny czy jeżyny. Ostatecznie postanowiłam pójść na kompromis i kupiłam i jedne i drugie owoce. Muszę powiedzieć, że było warto. Sernik jest bardzo prosty i szybki w przygotowaniu, potem tylko chwila cierpliwości czekając, aż się zetnie i można się nim delektować.
  Przyznaję szczerze, że jeśli chodzi o wygląd to inspirowałam się jednym z ciast Dorotus ze strony "Moje wypieki", a dokładnie to tym.


Składniki:
1 opakowanie podłużnych biszkoptów (lady fingers)
0,5 kg mielonego twarogu
0,5 l śmietany 36%
200 g cukru pudru
250 g malin
250 g jeżyn
100 g cukru
6 łyżeczek żelatyny
1 galaretka malinowa


   Żelatynę podzielić na dwie równe części i namoczyć każdą część w dwóch łyżkach zimnej wody. Część owoców odłożyć do dekoracji, pozostałe umyć i włożyć do dwóch osobnych garnuszków. Do każdego z nich wsypać po 50 g cukru. Gotować na małym ogniu, aż owoce puszczą sok i zaczną się rozpadać. Gorące owoce przetrzeć przez gęste sitko ( maliny i jeżyny do osobnych naczyń) tak aby pozbyć się wszystkich pestek. W przetartych ciepłych owocach rozpuścić obie żelatyny, odstawić do wystygnięcia.
   W dużym naczyniu utrzeć na gładko twaróg z cukrem pudrem, gdy masa będzie puszysta i gładka, wlać śmietanę kremówkę i ubić na sztywną masę, którą następnie należy podzielić na dwie równe części.
   Jeśli nasze owoce zdążyły już się ściąć, należy je rozpuścić wkładając naczynie do ciepłej wody. Trzeba uważać aby nie zagrzały się zbyt mocno. Następnie włożyć do przetartych owoców dwie łyżki masy serowej, dokładnie wymieszać, a następnie wszystko przełożyć do pozostałej masy (oczywiście maliny do jednej części, a jeżyny do drugiej ;)
Wszystko można wymieszać mikserem na wolnych obrotach, ale tylko do połączenia się składników.
   Dno okrągłej formy wyłożyć papierem do pieczenia, a brzegi biszkoptami. Aby biszkopty dobrze stały w formie trzeba im podciąć spód.


   Masę malinową wyłożyć na spód formy i wyrównać wierzch. Na nią położyć masę jeżynową, również wyrównać wierzch i wstawić do lodówki do stężenia.
   Pozostałe owoce umyć i wymieszać razem. Galaretkę rozpuścić w połowie zalecanej ilości wody (powinno być około 250 ml). Do zimnej galaretki włożyć owoce i wstawić do lodówki. Gdy owoce w galaretce zaczną się ścinać, należy wszystko przełożyć na naszą masę serową i odstawić do całkowitego ścięcia.
   Należy pamiętać, że galaretka nie może być zupełnie płynna gdy będziemy ją przekładać na wierzch ciasta, ponieważ wsiąknie nam w biszkopty.
   Smacznego :)



sobota, 27 lipca 2013

Tort porzeczkowy z białą czekoladą

   Jako mała dziewczynka chciałam zostać słynną cukierniczką ;) i przyrzekłam wtedy mojej przyjaciółce, że na jej wesele upiekę jej tort. Tydzień temu Ewa wyszła za mąż, a ja dotrzymałam mojej obietnicy. Co prawda słynną cukierniczką nie zostałam (jestem hydrografem, ale to już inna bajka), a Ewa zamówiła tort w profesjonalnej piekarni, ale postanowiłam, że zrobię jej miniaturę tortu weselnego i wręczę zamiast kwiatów. 
   Tort wyszedł pyszny, lekko kwaskowy, a biała czekolada dopełniła całości. No i najważniejsze, udało mi się zaskoczyć moją przyjaciółkę. :)



Składniki na biszkopt:
 5 jajek
3/4 szklanki cukru
3/4 szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej

Składniki na krem:
250 g  serka mascarpone
500 ml śmietany 36%
300 g  białej czekolady

Konfitura porzeczkowa:
500 g czarnej porzeczki
1 szklanka cukru
2 łyżeczki żelatyny

Do nasączenia
3/4 szklanki wody
sok z połówki cytryny
cukier do smaku
1/2 szklanki wódki


   Biszkopt najlepiej jest przygotować dwa dni przed podaniem tortu. Dzień przed podaniem należy przełożyć go kremem. Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
   Białka oddzielić od żółtek i ubijać, aż zaczną tworzyć się tzw. miękkie wierzchołki, następnie należy zacząć dodawać stopniowo cukier, nie przerywając ubijania. Na koniec dodawać po jednym żółtku ciągle ubijając.
   Oba rodzaje mąk przesiać do masy jajecznej i delikatnie wymieszać szpatułką lub mikserem, ale na bardzo wolnych obrotach i tylko do momentu połączenia się składników.
   Piec w temperaturze 170ºC około 30-40 minut lub do suchego patyczka. Po upieczeniu biszkopt należy upuścić w formie na podłogę z wysokości około 60 cm. Studzić w uchylonym piekarniku. Ciasto wyjąć z formy dopiero po całkowitym wystudzeniu.

   Serek mascarpone i śmietana powinny być dobrze schłodzone przed przygotowaniem kremu.
   Białą czekoladę należy rozpuścić w kąpieli wodnej i dobrze przestudzić. W osobnym naczyniu ubić serek mascarpone ze śmietaną kremówką, następnie w dwóch partiach dodać rozpuszczoną i wystudzoną czekoladę. Dokładnie wymieszać szpatułką i schłodzić w lodówce.

   Owoce czarnej porzeczki wyszypułkować i umyć. Włożyć do garnuszka z grubym dnem, zasypać cukrem (ilość cukru można modyfikować w zależności jak kwaśne są owoce porzeczki) i gotować na małym ogniu, aż porzeczka puści sok, a owoce zaczną się rozpadać. Owoce lekko przestudzić i dokładnie zmiksować. Żelatynę namoczyć w 2 łyżkach zimnej wody, gdy napęcznieje włożyć ją do ciepłych owoców i dokładnie wymieszać do rozpuszczenia. Konfiturę dobrze wystudzić.

   Wszystkie składniki do nasączenia tortu wymieszać razem. Ostudzony biszkopt przekroić na pożądaną ilość blatów. Ze względu na to, że mój tort był w rozmiarze mini, każde piętro biszkoptu przecięłam tylko na pół.
   Spód tortu nasączyć przygotowanym ponczem, następnie nałożyć i równo rozsmarować warstwę konfitury, na którą położyć krem z mascarpone i białej czekolady. Przykryć kolejnym blatem biszkoptu i ponownie nasączyć.
   Gotowy przełożony tort posmarować pozostałym kremem.
 
   Dekoracje na ten tort wykonałam z białej czekolady i masy cukrowej do robienia kwiatów. Na czekoladowe ranty wykorzystałam 400 g  białej czekolady, którą rozpuściłam w kąpieli wodnej, a następnie równo rozprowadziłam na specjalnej taśmie foliowej do robienia rantów. Kiedy czekolada była ścięta wystarczająco aby przy dotknięciu jej nie został żaden odcisk, ale nadal miękka na tyle, aby można było ją formować, obłożyłam nią każde piętro tortu i włożyłam do lodówki aby czekolada dobrze stwardniała. Na koniec odkleiłam folię od czekolady i ustawiłam piętra tortu na sobie.
   Dodatkowo udekorowałam tort kilkoma świeżymi owocami i listkami czarnej porzeczki.

  Dużo pracy ale muszę powiedzieć, że się opłacało ;)

   Smacznego!

sobota, 13 lipca 2013

Biszkopt rzucany

   Dziś podstawa każdego tradycyjnego tortu, czyli biszkopt. Do tej pory zawsze robiłam biszkopt z przepisu mojej mamy, lekki i puszysty, który zawsze wychodzi. Dziś jednak zrobiłam z przepisu Dorotus z Moich Wypieków. Muszę powiedzieć, że w smaku i konsystencji bardzo podobny do biszkoptu mojej mamy, jednak różnica jest taka, że ten biszkopt wychodzi równy jak stół, co oznacza, że nie trzeba mu ścinać wierzchołka aby mieć ładny, płaski tort. Spróbujcie, a z pewnością będziecie zadowoleni.


Składniki:
 5 jajek
3/4 szklanki cukru
3/4 szklanki mąki pszennej
1/4 szklanki mąki ziemniaczanej

   Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
   Białka oddzielić od żółtek i ubić na sztywną pianę. Gdy zaczną się formować tzw. miękkie wierzchołki należy zacząć dodawać stopniowo cukier, nie przerywając ubijania. Gdy cały cukier zostanie dodany należy do masy zacząć dodawać po jednym żółtku i dalej ubijać.
   W osobnym naczyniu wymieszać oba rodzaje mąk, następnie przesiać je do masy jajecznej i delikatnie wymieszać szpatułką. Można również wymieszać mikserem, ale na bardzo wolnych obrotach i tylko do momentu połączenia się składników.
   Piec w temperaturze 170ºC około 30-40 minut lub do suchego patyczka. Po upieczeniu biszkopt należy upuścić w formie na podłogę z wysokości około 60 cm. Studzić również w formie w uchylonym piekarniku. Ciasto wyjąć z formy dopiero po całkowitym wystudzeniu.

   Smacznego!



sobota, 6 lipca 2013

Torcik czekoladowy z wiśniami

   Inspiracją do zrobienia tego tortu było ciast black forest gateau, do którego zrobienia ciągle namawia mnie mąż. Ciągle się do niego zabieram i zabrać nie mogę, a na razie powstał ten czekoladowy torcik, do którego wykorzystałam konfiturę wiśniową domowej roboty i przepis na krem  z mascarpone od Dorotus z Moich Wypieków, a znajdziecie go też tu.
   Jeśli ktoś lubi czekoladę i wiśnie (a osobiście nie znam nikogo kto nie lubi) to z pewnością to ciasto mu zasmakuje :)



Składniki na ciasto czekoladowe:
175 g masła
75 g gorzkiej czekolady
300 g mąki
350 g cukru
25 g kakao
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 jajka
200 g jogurtu lub maślanki
2 szczypty soli

Składniki na krem:
500 g serka mascarpone
500 ml śmietany kremówki
3 łyżki cukru pudru
łyżeczka ekstraktu z wanilii

Polewa czekoladowa:
50 ml śmietany kremówki
50 g gorzkiej czekolady

Wiśnie lub czereśnie do dekoracji

   Masło i czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Żółtka oddzielić od białek. Żółtka z 50 g cukru utrzeć na puszystą masę, dodając na koniec jogurt lub maślankę, jeszcze chwilę ucierać.Wszystkie suche składniki wymieszać w dużej misce. Wszystkie mokre składniki (oprócz białek) dodać do suchych i dokładnie zmiksować. Białka ubić na sztywną pianę, dodać do zmiksowanego ciasta i dokładnie, ale delikatnie wymieszać łyżką.
   Ciasto przełożyć do formy wyłożonej papierem do pieczenia i piec w temperaturze 180ºC przez około 60 minut lub do suchego patyczka. Po upieczeniu ciasto należy studzić w foremce.
   Serek mascarpone i śmietanę kremówkę włożyć do misy miksera i ubić do tzw. miękkich wierzchołków, następnie dodać cukier puder i ubić wszystko na sztywno.
   Zimne ciasto czekoladowe przekroić aby powstały trzy blaty. Każdy blat można nasączyć ponczem cytrynowym (z wody, soku z cytryny i cukru), do którego można również dodać alkohol.
   Śmietanę kremówkę zagotować, zdjąć z ognia i dodać do niej połamaną w kostki czekoladę. Mieszać, aż czekolada całkowicie się rozpuści. Odłożyć dwie łyżki polewy i przestudzić.
   Krem podzielić na dwie części. Jedną część wymieszać z dwiema łyżkami polewy, zaś drugą z ekstraktem z wanilii. Przekładać tort najpierw warstwą konfitury wiśniowej, a potem dowolnym kremem. Następnie na krem położyć następny blat ciasta. Czynność powtórzyć z resztą kremu i konfitury. Ostatni blat polać polewą czekoladową i udekorować wiśniami lub czereśniami.


  Smacznego!

sobota, 29 czerwca 2013

Sernik

   Tradycyjny pieczony sernik. Według mnie najlepszy na świecie. Przepis dostałam od siostry, która znalazła go gdzieś w internecie i do dziś nie wie gdzie. W oryginalnym przepisie był dodatek bakalii , a sam sernik pieczony był na półkruchym spodzie, jednak ja zrezygnowałam z obydwu dodatków. Ciasto jest tak pyszne, że niczego więcej nie potrzebuje. Jest lekkie, puszyste i bardzo kremowe. Osobiście lubię serwować je z odrobiną musu ze świeżych sezonowych owoców.
   Podana ilość wystarcza na upieczenie dużej blachy ciasta, więc radzę wziąć dużą miskę, w której będziecie miksować składniki, bo moja 3 litrowa ledwo wszystko pomieściła ;)


Składniki
1,5 kg dobrze zmielonego twarogu
12 jajek
240 g drobnego cukru
150 g masła
1,5 opakowania budyniu waniliowego
Ekstrakt waniliowy

   Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
   Masło utrzeć z cukrem na białą, puszystą masę, do której należy dodawać po jednym żółtku. Następnie, gdy masa będzie puszysta należy stopniowo dodawać twaróg ciągle ucierając na wysokich obrotach. Po zmiksowaniu twarogu przesiać na wierzch masy budyń i dodać ekstrakt waniliowy. Białka ubić na sztywną pianę, wyłożyć na masę serową i delikatnie wymieszać łyżką do połączenia się składników.
   Ciasto piec około godziny w piekarniku rozgrzanym do 180ºC.
   Ciasto w pieczeniu dość mocno rośnie, a potem opada, często też wierzch pęka, ale tym się nie trzeba przejmować, bo to znaczy, że nasz sernik jest bardzo puszysty.
Smacznego!



niedziela, 16 czerwca 2013

Ciasto czekoladowe

   Dziś przepis na mocno czekoladowe ciasto, które może posłużyć jako baza pod tort lub możemy zaserwować je tylko z polewą czekoladową. Ciasto jest dość zwarte, ale miękkie i wilgotne.


Składniki:
175 g masła
75 g gorzkiej czekolady
300 g mąki
350 g cukru
25 g kakao
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 jajka
200 g jogurtu lub maślanki
2 szczypty soli

   Masło i czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Mąkę, 300 g cukru, kakao, sodę, proszek do pieczenia i sól dokładnie wymieszać w dużej misce. Żółtka oddzielić od białek. Żółtka z 50 g cukru utrzeć na puszystą masę, dodając na koniec jogurt lub maślankę, jeszcze chwilę ucierać. Rozpuszczoną czekoladę i żółtka dodać do suchych składników i dokładnie zmiksować. Białka ubić na sztywną pianę, dodać do zmiksowanego ciasta i dokładnie, ale delikatnie wymieszać łyżką.
   Ciasto przełożyć do formy wyłożonej papierem do pieczenia i piec w temperaturze 180ºC przez około 60 minut lub do suchego patyczka (jeśli ciasto jest długo surowe w środku, należy przykryć wierzch papierem do pieczenia aby góra ciasta się nie spaliła).
   Po upieczeniu ciasto należy studziż w foremce.
  Smacznego!





sobota, 8 czerwca 2013

Bananowy sernik z oreo

   Dzisiejszy sernik powstał bez żadnego planu czy przepisu. Po prostu miałam w domu paczkę ciasteczek Oreo, kilka mocno dojrzałych bananów i resztę twarogu, który trzeba było zużyć. Sernik pieczony w kąpieli wodnej jest lekki, wilgotny i puszysty, smak bananów dominujący, ale nie mdły dzięki dodaniu soku z cytryny, a sos o smaku czekoladowego toffi po prostu dopełnia całości. Nic dodać nic ująć, trzeba spróbować. 

Składniki

Spód:
1 opakowanie ciasteczek Oreo (176 g)
50 g miękkiego masła

Sernik:
4 jajka
400 g trzykrotnie zmielonego twarogu
1/4 szklanki cukru
3 dojrzałe banany
sok z jednej cytryny

Czekoladowy sos toffi:
1 łyżka masła
50 g golden syrup
1 łyżka cukru
60 ml śmietany kremówki
60 g dobrej czekolady mlecznej

   Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej (moje jajka nie były, więc włożyłam je na 10 s do mikrofali).
   Spód i boki formy (u mnie o średnicy 23 cm) szczelnie owinąć folią aluminiową, tak aby woda nie dostała się do środka.  
   Ciasteczka Oreo razem z masłem zmiksować na bardzo drobno. Dokładnie i ściśle wypełnić całe dno formy przygotowaną masą ciasteczkową, odstawić na chwilę do lodówki.
   Żółtka oddzielić od białek i utrzeć je razem z cukrem na puszysty kogel mogel. Następnie stopniowo dodawać twaróg nie przerywając ucierania.
   W osobnym naczyniu zmiksować banany razem z sokiem z cytryny, a następnie dodać całość do masy z żółtek i twarogu. Jeszcze chwilę miksować.
   Białka ubić na sztywno, dodać do masy z bananami i delikatnie łyżką wszystko wymieszać do połączenia się składników. Wszystko wyłożyć do tortownicy z ciasteczkowym spodem.
   Tortownicę włożyć w większą blachę, którą należy wypełnić gorącą wodą tak aby sięgała połowy wysokości foremki z sernikiem. Włożyć do rozgrzanego piekarnika i piec około godziny w temperaturze 180ºC. Po upieczeniu wyjąć z piekarnika, zdjąć folię i wystudzić. Zimny sernik włożyć na kilka godzin do lodówki i dopiero po tym czasie wyjąć go z formy.
   Czekoladowe toffi najlepiej przygotować kilka godzin przed podaniem. Masło, golden syrup i cukier zagotować w małym garnuszku. Nie mieszać łyżką, tylko lekko kołysać garnuszkiem. Po zdjęciu z ognia dodać śmietankę i czekoladę. Wszystko wymieszać dokładnie trzepaczką i odstawić do wystygnięcia.
   Smacznego :)
      


czwartek, 30 maja 2013

Pianka sernikowo-truskawkowa

   Czas zacząć sezon truskawkowy. W sklepach już od dłuższego czasu można było dostać truskawki, ale jak dla mnie to smakowały one jak karton, a do tego cena była zabójcza. Dopiero wczoraj w naszym warzywniaku dostałam truskawki, które smakują i pachną jak truskawki, więc długo się nie zastanawiałam nad ich kupnem. Oczywiście połowę rodzina zjadła od razu, ale resztę udało mi się uratować, żeby zrobić na dziś mój ulubiony sernik.
   No właśnie sernik... Miał być sernik na zimno ale tak naprawdę, to wyszła wariacja na jego temat :)
Kiedy zaczęłam pisać tego posta, w tytule miałam 'Truskawkowy sernik na zimno' , ale po zrobieniu zdjęć i spróbowaniu kawałka, stwierdziłam, że jest tak lekki i puszysty, że bardziej przypomina piankę niż typowy sernik na zimno, więc trzeba było zmienić nazwę.
   Nie korzystałam z żadnego przepisu, bo i po co? Jak ma się truskawki, twaróg i bitą śmietanę, to zawsze wyjdzie coś pysznego :)




Składniki:
3 żółtka
1 szklanka drobnego cukru (można zmielić na cukier puder)
0,5 kg trzykrotnie mielonego twarogu
0,5 kg truskawek
500 ml śmietany kremówki
9 łyżeczek żelatyny

   W jednym kubeczku namoczyć w małej ilości zimnej wody 7 łyżeczek żelatyny, a w drugim 2 pozostałe łyżeczki. Odstawić do napęcznienia.
   Żółtka razem z połową cukru ucierać na parze* do uzyskania gładkiej, białej i puszystej masy. Następnie stopniowo dodawać twaróg nie przerywając ucierania. Odłożyć 12 całych, najładniejszych truskawek, resztę zmiksować w malakserze razem z 1/4 szklanki cukru na gładki mus. Odlać całą szklankę zmiksowanych truskawek, a resztę połączyć z masą serową. Masę można jeszcze chwilę poubijać. Namoczone wcześniej 7 łyżeczek żelatyny rozpuścić w odrobinie gorącej wody. Wlać wszystko do masy serowej i dokładnie wymieszać.
   Schłodzoną śmietanę kremówkę ubić na bitą śmietanę, pod koniec ubijania dodać resztę cukru. Całą bitą śmietanę wyłożyć na masę serową i dokładnie, delikatnie wymieszać. Przełożyć do tortownicy ( u mnie 26 cm średnicy). Odłożone truskawki włożyć na dno sernika tak aby tworzyły okrąg, wyrównać wierzch, aby wszystkie truskawki były zakryte i odstawić do lodówki do stężenia.
   Pozostałą część żelatyny również rozpuścić w minimalnej ilości gorącej wody, połączyć ze szklanką musu truskawkowego. Wylać na wierzch sernika, pod warunkiem, że ten już zaczął tężeć.
   Odstawić na kilka godzin do lodówki.
   Już bardziej trusawkowo nie może być :)
   Smacznego!



*Ucieranie na parze polega na ustawieniu żaroodpornej miseczki z żółtkami nad garnkiem, z gorącą wodą tak aby denko nie dotykało powierzchni wody. Należy pamiętać aby woda nie gotowała się, tylko parowała, ponieważ temperatura będzie za wysoka i zamiast kogla-mogla wyjdzie nam słodka jajecznica. Podczas podgrzewania żółtko z cukrem należy cały czas intensywnie ubijać, aż powstanie gęsty, puszysty, biały kogel-mogel.


piątek, 17 maja 2013

Cynamonowe ptysie z kremem i prażonymi jabłkami

   Wczoraj moja siostra robiła churros. Jeśli ktoś nie wie (a ja do wczoraj nie wiedziałam) co to są churros, to wyjaśniam, że to taki przysmak robiony z parzonego ciasta, smażonego na oleju i posypany cukrem z cynamonem (zdjęcie na dole strony). I właśnie one były dla mnie inspiracją do zrobienia tych bardzo nietypowych ptysiów... Ciasto parzone o smaku wanilii i cynamonu, prażone jabłka i krem waniliowy. Mniam!




Składniki

Ptysie:
1 szklanka wody
125 g masła
1 szklanka mąki
1 łyżka brązowego cukru
4 duże jajka
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

Krem budyniowy:
1 opakowanie budyniu waniliowego
0,5 l mleka ( do przygotowania budyniu)
100 g masła
1 łyżka cukru pudru

Prażone jabłka:
2 jabłka
1 łyżka brązowego cukru
1 łyżeczka cynamonu

Cukier puder do dekoracji

   W garnku gotujemy wodę z masłem i cukrem, gdy woda zacznie wrzeć, a masło się rozpuści zdejmujemy z ognia. Wsypujemy mąkę, cynamon i ekstrakt waniliowy i intensywnie mieszamy, aż ciasto będzie szkliste i będzie łatwo odchodziło od ścianek rondelka. Ciasto należy dobrze ostudzić.
Do zimnego ciasta dodawać po kolei jajka cały czas ucierając. Gdy ciasto jest gotowe, należy przełożyć je do rękawa cukierniczego z tylką w kształcie dużej gwiazdki ( tylka nr 1). Na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia wyciskać ptysie o dowolnej wielkości ( u mnie około 3-4 cm średnicy). Ptysie pieczemy w piekarniku w temperaturze 200ºC przez 30 minut. Studzimy na kratce.
   W niewielkim garnku gotujemy 3/4 mleka. W pozostałej części rozpuszczamy budyń. Przygotowujemy według przepisu na opakowaniu. Gotowy budyń należy całkowicie ostudzić. 
   Masło ucieramy razem z cukrem pudrem na puszystą masę (masło musi być w temperaturze pokojowej). Do utartego masła dodajemy stopniowo zimny budyń, cały czas ucierając. Gotowy krem odstawiamy do lodówki na przynajmniej 30 minut.
   Jabłka obieramy i kroimy w drobną kostkę. Suchą patelnię bardzo mocno rozgrzewamy i wykładamy jabłka, posypujemy cukrem i mieszamy, aby jabłka się nie przypaliły. Gdy jabłka puszczą sok, dodajemy cynamon i mieszamy, aż cały sok wyparuje. Odstawiamy do wystygnięcia.
   Ptysie przekrajamy na pół. Gotowy krem wykładamy do worka cukierniczego i wyciskamy na jedną połówkę ptysia, na to kładziemy porcję jabłek, przykrywamy drugą połówką ptysia, posypujemy cukrem pudrem.
   Smacznego :)





środa, 8 maja 2013

Błyskawiczny placek z rabarbarem

   Do soboty nie planowałam żadnych wypieków, bo jutro z samego rana jadę z synkiem na dwa dni do szpitala, ale pojechałam na zakupy i zobaczyłam tak piękny rabarbar, że musiałam go kupić.
   Ponieważ nie miałam dziś zbyt wiele czasu, ciasto musiało być ekspresowe. Przygotowałam je w 15 minut. Jest delikatne, bardzo puszyste, a kwaśny smak rabarbaru dodaje mu charakteru :)


Składniki:
4 jajka
1 szklanka drobnego cukru
1 szklanka oleju (może być słonecznikowy)
2 szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
zapach cytrynowy
3 długie łodygi rabarbaru

   Całe jajka utrzeć razem z cukrem na gęstą, puszystą, białą masę. Porcjami dolewać olej cały czas miksując na wysokich obrotach. Do masy wsypać mąkę, proszek do pieczenia i zapach. Wszystko dokładnie zmiksować.  Rabarbar umyć i pokroić w kawałki (około 2 cm). Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Wylać na nią całe ciasto, a na wierzch rozłożyć równo rabarbar. Piec w temperaturze 170ºC przez 40 minut lub do suchego patyczka.
   Przed podaniem ciasto posypać cukrem pudrem.



   Smacznego :)



czwartek, 2 maja 2013

Waniliowo-czekoladowe andruty

   Dziś smak z mojego dzieciństwa, coś bardzo szybkiego, bez pieczenia i jak zwykle pysznego. Andruty, czyli wafle przekładane kremem waniliowym i czekoladowym. Przepis na krem pochodzi z zasobów mojej babci. Moja mama robiła je zawsze w wersji czekoladowej, a ja dziś podzieliłam krem na dwie części, czekoladową i waniliową, bo tak będzie ciekawiej. :) 




Składniki
Wafle:
5 dużych wafli
0,5 szklanki wody
1 szklanka cukru
1 kostka masła lub margaryny
1 opakowanie (około 380g) mleka w proszku
2 łyżki prawdziwego ekstraktu z wanilii lub łyżeczka pasty waniliowej
2 łyżki kakao

Polewa czekoladowa:
200 g czekolady mlecznej (u mnie z orzechami, bo innej nie miałam :)
6 łyżek słodkiej śmietanki

   Wodę z cukrem zagotować. Zdjąć z ognia. Do wrzątku włożyć kostkę masła lub margaryny, mieszać aż do rozpuszczenia. Następnie stopniowo dodawać mleko w proszku ciągle mieszając. Gotową masę podzielić na dwie części. Do jednej dodać pastę waniliową lub ekstrakt z wanilii, wymieszać. Do drugiej części dodać kakao i także dokładnie wymieszać. Odstawić obie masy do całkowitego wystygnięcia.
   Gdy masa wystygnie przełożyć wafle naprzemiennie ciemnym i jasnym kremem. Wierzch wafli obciążyć deseczką i odstawić w chłodne miejsce do stężenia.
   Czekoladę wraz ze śmietanką rozpuścić w kąpieli wodnej lub mikrofalówce, wymieszać. Polać gotowe wafle. Odstawić do stężenia.



   Smacznego :)

   P.S. Na zdjęciach przełożonych mam 7 wafli, sześcioma warstwami kremu, ale szczerze powiem, że to za dużo. Podana ilość kremu jest idealna do przełożenia 5 wafli czterema warstwami kremu, a na wierzch piątego wafla wylewamy polewę czekoladową.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Czarno-białe ciasto z wiśniami

   Wróciłam dziś ze spaceru z synkiem i stwierdziłam, że mam ochotę na coś słodkiego z wiśniami, a że nie miałam czasu na szukanie odpowiedniego przepisu, więc wyjęłam z szafek składniki i zmiksowałam wszystko 'na oko'. Muszę powiedzieć, że wyszło całkiem nieźle... 




Składniki

Ciasto:
4 jajka
1,5 szklanki cukru
1 szklanka oleju
2 szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
zapach rumowy
1 łyżka kakao
1 szklanka mrożonych wiśni
2 łyżki mąki ziemniaczanej do oprószenia wiśni

Polewa:
3 łyżki wody
3 łyżki cukru
40 g margaryny
50 g gorzkiej czekolady


   Jajka w temperaturze pokojowej wbić do miski, dodać cukier i miksować na wysokich obrotach do uzyskania puszystej masy. Następnie powoli dolewać olej, dalej miksując. Gdy wszystkie składniki dokładnie się połączą, należy wymieszać mąkę razem z proszkiem do pieczenia i przesiać do masy jajecznej. Dodać zapach i wymieszać wszystko dokładnie łyżką. 2/3 gotowego ciasta przelać do foremki, a do reszty ciasta przesiać kakao i dokładnie wymieszać. Wyłożyć równo pozostałe ciasto do foremki. Widelcem delikatnie wymieszać białe ciasto z dna, tak aby z ciemnym tylko się przeplatało, a nie całkowicie wymieszało.
   Mrożone wiśnie wymieszać z mąką ziemniaczaną, tak aby całe były nią pokryte, co spowoduje, że wiśnie nie opadną całkowicie na dno ciasta. Wyłożyć wiśnie na ciasto. Piec w temperaturze 170ºC przez godzinę, lub do suchego patyczka. Studzić ciasto na kratce.
W rondelku zagotować wodę z cukrem, gdy zacznie wrzeć dodać margarynę, mieszać aż się rozpuści. Zdjąć rondelek z ognia i dodać połamaną w kostki czekoladę i wymieszać, aż się rozpuści. Lekko ostudzić polewę i wylać ją na ciasto.




czwartek, 18 kwietnia 2013

Croquembouche

   Croquembouche czyli francuski tort weselny. Zrobiony z wielu maleńkich ptysiów tradycyjnie nadziewanych słodkim i puszystym Crème Pâtissière. Świetny deser, którym można poczęstować gości nie tylko na weselu.
   Pierwszy raz zobaczyłam go oglądając "Gotowe na wszystko" i pozazdrościłam Bree, zwłaszcza tego pięknego karmelowego welonu, którym tort był otulony. Jednak dziś, oszczędziłam mojej kuchni (i sobie) karmelu rozpryskanego na ścianach, szafkach i podłogach.
   Nadzienie - Crème Pâtissière jest to krem waniliowy, na ucieranych żółtkach. Przepis na ten krem pochodzi od Julii Child, amerykanki, która sama nauczyła się gotować we Francji, a następnie zaczęła uczyć tej sztuki swoich rodaków ( jeśli ktoś jeszcze nie widział, to polecam film "Julie & Julia" z rewelacyjną Meryl Streep w roli Julii Child).



Składniki

Ptysie:
1 szklanka wody
125 g margaryny
1 szklanka mąki
4 duże jajka

Crème Pâtissière:
1 szklanka drobnego cukru
5 żółtek
1/2 szklanki mąki
2 szklanki mleka
1 laska wanilii
1 łyżka masła


Zaczynamy od przygotowania ptysiów. W rondelku gotujemy wodę razem z margaryną lub masłem, gdy zacznie się gotować, wsypujemy mąkę i intensywnie mieszamy, aż ciasto będzie szkliste i będzie łatwo odchodziło od ścianek rondelka. Ciasto należy dobrze ostudzić.
Do zimnego ciasta dodawać po kolei jajka cały czas ucierając. Gdy ciasto jest gotowe, należy przełożyć je do rękawa cukierniczego z okrągłą tylką (okoł 1 cm średnicy). Na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia wyciskać ptysie o średnicy około 2,5 cm. Ciasto można też wykładać łyżeczką. Należy pamiętać o zachowaniu odległości między ptysiami (minimum 3 cm) tak aby rosnąc nie skleiły się za sobą. Ptysie pieczemy w piekarniku w temperaturze 200ºC przez 25 minut. Studzimy na kratce.

Przepis na Crème Pâtissière odrobinkę zmodyfikowałam, w oryginalnym przepisie Julii Child wanilia była dodana na końcu, a ja wolę dodać ją do mleka, gdyż w ten sposób uzykamy więcej atomatu.
Mleko razem z ziarnkami wanilii i pustą laską zagotowujemy. Laskę na koniec należy wyjąć.
W osobnym naczyniu ucieramy żółtka z cukrem na puszystą masę. Gdy żółtka są utarte dodajemy mąkę i dalej miksujemy. Następnie wąskim strumieniem wlewamy do żółtek gorące mleko, nie przerywając ucierania. Całą masę przelewamy do garnka i stawiamy na dość dużym ogniu ciągle mieszając aby krem się nie przypalił. Gdy krem się zagotuje zmniejszamy mocno ogień i dalej gotujemy 2-3 minuty cały czas mieszając. Zdejmujemy z palnika, dodajemy łyżkę masła i dokładnie mieszamy. Odstawiamy do wystygnięcia.

Gdy ptysie i krem są już zimne można ptysie nadziewać za pomocą tylki do nadziewania. Gotowe, nadziane ptysie sklejamy za pomocą karmelu.


czwartek, 11 kwietnia 2013

Mus czekoladowy z amaretto

   Dziś znów czekolada i to z alkoholem. Z przepisu Gordona Ramseya. Stwierdziłam, że przepis od niego napewno bedzie niezawodny, a mus pyszny. Świetnym akcentem są tu biszkopty o smaku amaretto, delikatne i chrupiące bardzo dobrze komponują się z puszystym, mocno czekoladowym musem.
   Dla prawdziwych czokoholików :)




Składniki:

100 g gorzkiej czekolady
300 ml śmietany kremówki
Kieliszek likieru amaretto
1 duże białko
50 g cukru pudru
Garść biszkoptów amaretto
Trochę czekolady do dekoracji

Połowę śmietanki wlać do garnuszka i podgrzewać, aż zacznie się gotować. Następnie zdjąć z ognia i wrzucić do niej połamaną czekoladę. Mieszać, aż czekolada całkowicie się rozpuści i utworzy ze śmietanką jednolitą gładką masę. Do większej miski wlać zimną wodę i dołożyć do niej kostki lodu. Do mniejszej miski przelać czekoladową masę i wstawić ją do miski z wodą i lodem. Dodać do masy pozostałą część śmietanki i amaretto. Za pomocą miksera ubijać masę do momentu, aż zaczną się tworzyć tzw. miękkie wierzchołki. Wyjąć miskę z wody.
W osobnym naczyniu ubić na sztywno pianę z białka. Gdy piana jest ubita należy dodawać stopniowo cukier puder dalej ubijając.
Ubite białka wyłożyć na masę czekoladową i delikatnie wymieszać.
Biszkopty amaretto pokruszyć, połowę dodać do musu i delikatnie wymieszać. Resztę biszkoptów wsypać na dno pucharków, w których będzie serwowany deser. Wyłożyć na nie mus czekoladowy, udekorować startą czekoladą i włożyć na kilka godzin do lodówki.

Smacznego.


Pavlova z Mascarpone

   Ostatnio zostało mi 6 białek po tym jak zrobiłam Crème brûlée, więc trzeba było je jakoś wykorzystać.
   Mój mąż nie przepada za słodkościami, jednak kiedy robię Pavlovą, to zawsze jej ulega. Tą zrobiłam jako deser na jego urodzinowy obiad. Ale zamiast piec jedną dużą bezę, zrobiłam 6 mniejszych, tak aby każdy z gości miał swoją mini Pavlovą. Wyszła pyszna, chrupiąca na zewnątrz i ciągnąca w środku. Do tego ser mascarpone, bita śmietana i truskawki. Goście byli zachwyceni!

BEZA
Składniki na jedną dużą lub 6 małych bez:
6 białek
350g drobnego cukru lub cukru pudru
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka octu

Piekarnik rozgrzać do temperatury 180ºC.
Białka ubić na sztywno. Kiedy są już ubite należy stopniowo dodawać cukier dalej miksując. Dodać mąkę ziemniaczaną i ocet i dokładnie wymieszać.
Na papierze do pieczenia narysować okręgi (około 10 cm średnicy każdy). Masę z białek można wyłożyć na te okręgi łyżką, lub workiem cukierniczym z ozdobną tylką. Ważne jest aby brzegi naszej bezy były wyższe niż środek.
Blachę z bezami włożyć do piekarnika i od razy zmniejszyc temperaturę do 140ºC. Piec około 60 minut (lub dłużej jeśli robimy jedną dużą bezę). Kiedy upłynie czas pieczenia bezę należy pozostawić w piekarniku przy otwartych drzwiczkach do wystygnięcia.

KREM
150ml śmietany 36%
200g sera Mascarpone
2 żółtka
1 laska wanilii
2 łyżki cukru pudru
Owoce do przybrania (u mnie truskawki).

Z laski wanilii wyłuskać ziarenka. Żółtka utrzeć na parze z cukrem pudrem i ziarenkami wanilii. Kiedy masa będzie puszysta dodawać stopniowo serek maskarpone i dalej ucierać, aż wszystko dokładnie się połączy. W osobnym naczyniu ubić śmietanę i wyłożyć szpatułką na masę z jajek i sera, delikatnie wymieszać do połączenia składników. Odstawić do lodówki aby krem dobrze stężał. Wykładać masę na bezę i udekorować owocami tuż przed podaniem.
Smacznego!

Crème brûlée

   Jeden z najtrudniejszych deserów jakie kiedykolwiek robiłam. Sam przepis jest bardzo prosty, ale uzyskanie idealnej konsystencji już nie takie łatwe. Jeśli będziemy piekli za krótko, będzie rzadki, jeśli za długo, otrzymamy słodką jajecznicę.
   Przepisów na Crème brûlée można znaleźć bardzo dużo, mój powstał z połączenia receptur kilku różnych kucharzy, jednym z nich był Gordon Ramsey.

Składniki:

5 dużych lub 6 średnich żółtek
300 ml śmietany 36%
200 ml mleka UHT
2 laski wanilii
2 łyżki cukru pudru

Z wanilii wyłuskać ziarenka.
W rondelku, na małym ogniu zagotować mleko ze śmietaną, ziarenkami wanilii i laską, z której wyłuskaliśmy ziarenka. Odstawić do wystygnięcia, a następnie wyjąć puste laski wanilii.
Żółtka utrzeć z cukrem pudrem. Powoli dolewać mleko ze śmietaną delikatnie mieszając, nie ubijać. Przelać do miseczek żaroodpornych, które następnie wstawić do dużego naczynia żaroodpornego wypełnionego do połowy gorącą wodą.
Piec w temperaturze 140ºC minimum 30 do 45 minut (w zależności od głębokości miseczek).
Crème brûlée jest gotowy gdy po postukaniu w brzeg miseczki deser delikatnie faluje.
Gdy deser przestygnie należy schłodzć go w lodówce. Tuż przed podaniem posypać drobnym cukrem i rozpuścić go za pomocą palnika.

Placek z jagodami

   Siedzę w domu, mąż wyjechał do pracy na kilka tygodni, a moje maleństwo smacznie śpi. Trochę się nudzę, wiec chyba wybiorę sie na niedzielną popołudniową kawę do siostry. A, że nie wyobrażam sobie iść z 'gołą ręką', to wezmę ze sobą placek owocowy, który przed chwilą upiekłam.
Przepis na ciasto znalazłam u niezawodnej Dorotus z 'Moich Wypieków'. Troszeczkę go zmodyfikowałam dodając aromat waniliowy i obtoczyłam mrożone jagody budyniem waniliowym (tylko dlatego, że nie miałam mąki ziemniaczanej).
   Ciasto bardzo lekkie, puszyste, łatwo i szybko się robi. A smak jagód przypomina lato.

Składniki:
6 jaj
3/4 szklanki cukru
150 ml oleju
2 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
zapach waniliowy
2 łyżki budyniu waniliowego lub mąki ziemniaczanej.
400g mrożonych jagód

Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Ponieważ zapomniałam wyjąć wcześniej jajka z lodówki, po oddzieleniu białka od żółtek włożyłam je na około 10 sekund do mikrofali.
Białka należy ubić na sztywno, a następnie dodać stopniowo cukier ciągle ubijając. Nie przestawać ubijać i dodawać stopniowo żółtka. Do powstałej masy przesiać mąkę z proszkiem do pieczenia, dodać zapach i delikatnie wszystko wymieszać.
Masę przelać do formy.
Zamrożone jagody wymieszać dokładnie z budyniem lub mąką ziemniaczaną i rozłożyć równo na powierzchni ciasta w formie.
Piec w temperaturze 170ºC około godziny ( do suchego patyczka).
Smacznego.





sobota, 6 kwietnia 2013

Czekoladowa lawa ( Chocolate fondant )

   Dziś coś dla prawdziwych czokoholików. Już chyba bardziej czekoladowo się nie da.
Czekoladowa lawa jest jednym z moich ulubionych deserów, czekoladowe ciastko z płynnym środkiem. Często serwowana jest z lodami waniliowymi, ale jest tak pyszna, że spokojnie można serwować ją bez dodatków. Bardzo szybko i łatwo się ją robi, a efekt zachwyci każdego kto lubi czekoladowe desery.
   Ilość podanych składników wystarczy na zrobienie 4 porcji, a najlepsze jest to, że surowe ciasto można w kokilkach zamrozić i upiec innego dnia bez rozmrażania. Jedyne co trzeba zrobić to dodać 5 minut do normalnego czasu pieczenia.

Składniki:

100 g masła pokrojonego w kostki
100 g dobrej jakości gorzkiej czekolady
2 całe jajka
2 żółtka
100 g drobnego cukru
100 g mąki
Masło do wysmarowania kokilek
Kakao do posypania kokilek

Zaczynamy od przygotowania kokilek. Rozpuszczonym masłem wysmarować dokładnie kokilki i wstawić je na chwilę do zamrażarki. Gdy masło się zetnie powtórzyć czynność. Nie wkładać ponownie kokilek do zamrażarki tylko posypać je kakao.
Czekoladę połamaną w drobne kostki umieścić w misce razem z masłem i rozpuścić w kąpieli wodnej ( mikrofalówka działa równie dobrze ;) . Opcjonalnie można dodać do czekolady kieliszek aromatycznego alkoholu np. amaretto . Odstawić na 10 minut do wystygnięcia.
W osobnej misce ubić na bardzo puszystą i białą masę jajka z żółtkami i cukrem. Następnie przesiać do nich mąkę, wszystko wymieszać, a gdy składniki się połączą chwilę ubijać ręcznie.
Rozpuszczoną czekoladę wlewać w trzech częściach do masy jajecznej. Za każdym razem po wymieszaniu składników wszystko chwilę ubijać.
Tak przygotowaną masę przelać do kokilek i wstawić do piekarnika rozgrzanego do 200ºC. Piec minimum 10 minut. Ponieważ każdy piekarnik piecze inaczej pod koniec pieczenia trzeba sprawdzić czy na wierzchu zaczęła robić się skorupka i babeczka zaczyna odchodzić od brzegów foremki. Przy dotknięciu palcem powinniśmy poczuć, że środek jest płynny. Jeśli przesadzimy z czasem wyjdzie nam pyszna, ale niestety zwykła czekoladowa babeczka.
Po wyjęciu z piekarnika odstawić na minutę, a następnie przełożyć na talerz, na którym nasze czekoladowe ciastko będzie serwowane. Czekoladową lawę podajemy gorącą samą, z bitą śmietaną lub lodami waniliowymi.
Powodzenia i smacznego.





niedziela, 24 marca 2013

Tort cytrynowo - pomarańczowy

   Ostatnie cztery tygodnie spędziłam w szpitalu z synkiem. Teraz, gdy jesteśmy wreszcie w domu, mam ochotę na coś słodkiego, ale i orzeźwiającego. I taki właśnie jest ten tort. Mocno cytrusowy, pyszny, mam nadzieję, że i Wam będzie smakował.

Biszkopt

6 jajek
1 szklanka drobnego cukru
1,5 szklanki mąki
2 czubate łyżeczki proszku do pieczenia

Żółtka ubić z cukrem na puszystą masę. W osobnej misce ubić białka i wyłożyć je na masę z żółtek. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia i przesiać na ubite białko.
Wszystko delikatnie wymieszać szpatułką. Do wysmarowanej tłuszczem tortownicy (u mnie tortownica o średnicy 23 cm) przelać ciasto i włożyć do piekarnika rozgrzanego do 170ºC. Ciasto piec około 40 minut lub do suchego patyczka.
Po upieczeniu zostawić w uchylonym piekarniku do całkowitego wystygnięcia.

Krem cytrynowo - pomarańczowy

2 opakowania budyniu śmietankowego
0,5 l mleka
2 duże cytryny
1 pomarańcza
350 g miękkiego masła
3/4 szklanki cukru pudru

Cytryny i pomarańczę dokladnie umyć i zetrzeć skórkę na drobnych oczkach. Owoce wycisnąć do szklanki ( powinno być minimum 3/4 szklanki soku).
Mleko podzielić na dwie części. Jedną część zagotować razem ze startą skórką, w drugiej części mleka rozrobić budyń. Gdy mleko ze skórką zacznie się gotować należy dodać pozostałą część mleka z budyniem i zagotować (zgodnie z przepisem na opakowaniu). Budyń będzie bardzo gęsty, więc należy ciągle go mieszać aby nie przypalić. Gotowy budyń odstawić do całkowitego wystygnięcia.
Do ostudzonego budyniu dodawać stopniowo sok z owoców i miksować na najwyższych obrotach.
W osobnym naczyniu ubić masło razem z cukrem pudrem na puszystą masę, następnie dodawać powoli po łyżce budyniu cały czas miksując na najwyższych obrotach tak aby krem się nie zważył. Gotowy krem odstawić na chwilę do lodówki.

Do nasączenia

Sok z 1 cytryny i 1 pomarańczy
1,5 szklanki wody
2 łyżki cukru

Wystudzony biszkopt przekroić tak aby otrzymać trzy blaty. Nasączyć każdy blat sokiem z owoców zmieszanym z wodą i cukrem (można dodać alkohol, ale to już według swojego smaku).
Krem podzielić na trzy części, przełożyć kremem tort i udekorować.
Do dekoracji tego tortu użyłam tylki nr 18 i 2D firmy Wilton.

Smacznego :)




czwartek, 14 lutego 2013

Walentynkowe Biedronki (Valentine's Day mini cake)

   W tym roku niestety nie mogliśmy z mężem spędzić razem walentynek, więc upiekłam mini ciasto czekoladowe z kremem czekoladowym (przepisy na blogu), udekorowałam lukrem plastycznym, zrobiłam zdjęcie i wysłałam mailem.

Mam nadzieję, że się podoba :)


poniedziałek, 11 lutego 2013

Kubuś Puchatek (Winnie the Pooh)

   Kolejny tort urodzinowy, tym razem dla synka koleżanki.
Wszystkie figurki zrobiłam własnoręcznie z lukru plastycznego.
Ciasto czekoladowe z kremem czekoladowym i wiśniami, na które przepisy podałam na blogu.
Ciasto przekroiłam na 3 krążki, nasączyłam herbatą z cytryną i cukrem, a następnie przełożyłam kremem. Wierzch i boki tortu obłożyłam cienką warstwą kremu i wstawiłam do lodówki aby stężał.
Wcześniej przygotowalam również podstawowy krem (masło, żółtka i cukier). Małą ilość odłożyłam do kubeczka i dodałam do niej niebieskiego barwnika spożywczego, a do reszty kremu barwnika zielonego.
Tort można zacząć smarować drugą warstwą kremu pod warunkiem, że pierwsza stężała. Aby wyrównać krem na brzegach tortu, należy zamoczyć szpatułkę w gorącej wodzie i wytrzeć. Gorąca szpatułka w zetknięciu z kremem sprawi, że krem odrobinę się rozpuści i idealnie wygładzi.
Do zrobienia trawy użyłam tylki nr 233 firmy Wilton.
Dieciaki były zachwycone. Biorąc pod uwagę fakt, że to było moje pierwsze podejście do robienia figurek z lukru plastycznego, to ja też mogę śmiało powiedzieć, że jestem zadowolona z efektu końcowego... Nawet bardzo :)